czwartek, 4 sierpnia 2016

We Bare Bears - Między nami, to bardzo przyjemny serial

     Ktoś, kto nadal zawzięcie twierdzi, iż na tym dzisiejszym Cartoon Network nie ma co oglądać, powinien, moim skromnym zdaniem, wylądować w śmierdzącej pace o rygorze tak zaostrzonym, jak ołówek po wyjęciu z elektrycznej temperówki. I to takiej z górnej półki! W momencie kiedy Między nami, Misiami dołącza do pocztu flagowych produkcji stacji, Cartoon Network Studios sprawuje aktualnie pieczę nad pięcioma, naprawdę jakościowo świetnymi produkcjami i jedną miniserią, a dziecko jego dużo młodszego, europejskiego kuzyna - Cartoon Network Development Studios Europe, czyli nowatorski sitcom, łączący tradycyjną kreskę z CGI pt. Niesamowity Świat Gumballa rozwija się wzorcowo, jak podręcznik o wychowaniu nakazuje. I czy naprawdę żyjemy w tak ciekawych czasach, by premierę miała kolejna, trzymająca poziom, produkcja?

Twórca serialu, Daniel Chong, nie jest naturszczykiem! Gość ma za sobą pracę dla PIXARa, Nickelodeon, Studia Blue Sky oraz Illumination Entertainment!
     Stare chińskie porzekadło* jest dla nas nadzwyczaj łaskawe. We Bare Bears to bowiem twór nadzwyczaj przyjemny dla oka, ucha i wszystkich pozostałych, mniej ważnych zmysłów. Ponadto, powinien on zadowolić zarówno maniaków nostalgii, jak i smakoszy cartoonowego nowatorstwa.
Fabuła serialu, a także projekty protagonistów są luźno oparte na webcomicu autorstwa Chonga właśnie, pod bliźniaczo podobnym tytułem The Three Bare Bears. Nie cieszył się on jednak oszałamiającą popularnością i ostatecznie spod pióra Chonga wyszło jedynie 10 odcinków tejże serii.
     Protagonistami kreskówki są trzej bracia-misie - wstydliwy oraz niezbyt pewny siebie Panda, lakoniczny Lodomir oraz przebojowy Grizz, będący liderem drużyny (cóż, nie bez powodu DOSŁOWNIE góruje nad dwoma pozostałymi braćmi). Głównym tematem poszczególnych, niezbyt powiązanych ze sobą epizodów serii są próby asymilacji trzech futrzaków z naczelnymi z rodziny człowiekowatych. Jesteśmy zatem świadkami prób viralowego zaistnienia w sieci tego osobliwego tria, wirtualnej randki Pandy, która ostatecznie przeradza się w zauroczenie wszystkich niedźwiadków, czy pozornie zwyczajnej wizyty w kinie, którą to osobliwe rodzeństwo uczynia interwencją grupy ninja. Slice of life`owa tematyka serialu może nam przywołać na myśl inną flagową produkcję Cartoona, a mianowicie Clarence`a, jednak w przypadku We Bare Bears konfrontacja trzech barwnych osobowości z otaczającym światem daje dużo lepsze efekty niż we wspomnianym wyżej serialu - nie trudno bowiem nie odnieść wrażenia, iż targetem kreskówki o miśkach są widzowie nieco starsi, niż ci, którym bardzo spodobałaby się kreskówka o różowoskórym chłopcu i jego dwóch dziwacznych kumplach - nie mniej uważam, iż to porównanie nie jest całkowicie pozbawione racji bytu.

Odcinek pilotażowy, którego to widzom oryginalnego Cartoon Network nie było, o dziwo, dane nadal zobaczyć** zawiera wiele nawiązań do oryginalnego webcomicu - jednym z nich jest sposób przedstawiania się protagonistów, który jest identyczny, do tego zaprezentowanego przez owych jegomości w pierwszym dziele Chonga.
     
       Nie da się ukryć, że elementem, który w najbardziej znaczący sposób wyróżnia Między nami, Misiami na tle innych jest stonowany bieg akcji i stronienie od epatowania surrealistycznymi żartami i ekscentrycznością, tak charakterystycznymi dla większości najnowszych seriali animowanych - nie ukrywam, iż niedyskretne i nadmierne ich eksponowanie może być uciążliwe, którego to zarzutu najchętniej używają zagorzali przeciwnicy cartoonowych nowinek i moi ukochani nostalgiczni naziści. Z ręką na moim labradorycie we wnętrzu klatki piersiowej przyznam, że w tym przypadku przynajmniej częściowo ich rozumiem. Rzadko bowiem zdarza się, by ktoś ubóstwiał kreskówki, które ostentacyjnie starają się udowodnić, jak bardzo są zbzikowane, jednak ostatecznie zamiast pozytywnie zakręconego ekscentryka zaczynają przypominać Wujka Mietka, starającego się zabawiać domowników żartami o kupie podczas rodzinnego obiadu.*** Rzecz jasna, wiele kresek robi to dobrze - jako najbardziej banalny przykład mogę podać Adventure Time (wcześniejsze sezony), czy Regular Show, lecz czasami naprawdę przyjemnie zasiąść do oglądania serii, która, pomijając fakt uczynienia jej protagonistami gadających miśków stara się być bliżej Ziemi niż Księżyca, czy tam jakiegoś innego Plutona. Kolejną przyjemną rzeczą w We Bare Bears są sami bohaterowie, z wyraźnie zarysowanymi charakterami, którzy, no cóż... sami w sobie są po prostu nadzwyczaj uroczy i mam w nosie to, że Grizz, by się obraził, gdyby to o sobie usłyszał. Największym słodziakiem jest zdecydowanie Panda, jednak moim osobistym faworytem ze względu na fakt, iż to właśnie z nim jestem w stanie najbardziej się utożsamić jest Lodomir. Skoro nawet taki potwór jak ja darzy sympatią tych trzech huncwotów i urwipołciów, to hej! No jak można ich nie lubić?!
Rzecz jasna, w serialu pojawiają się również nie-futrzani bohaterowie - na obrazku powyżej widzicie Chloe genialną 10-letnią studentkę uniwersytetu, której przyjaźń z Miśkami jest wynikiem próby przeprowadzenia projektu o tych futrzakach właśnie. Uważni widzowie zauważą, iż w odcinku, będącym debiutem tej nieśmiałej dziewczynki, na ekranie telewizora w jej pokoju nie leci nic innego niż Adventure Time.
     Szansa, że We Bare Bears nie przypadnie Wam do gustu jest porównywalna do tej, na napisanie przeze mnie przyzwoitego tekstu na bloga, więc... Ahoj, przygodo! Piloty w dłonie, w stopy, czy jak kto woli i do oglądania!

Wasz Wujek Mietek
Imperator Groteskowiec

*Obyś żył w ciekawych czasach...
**A po polsku to już tak! O TUTAJ!
***Mówi Wam coś TEN przeuroczy tytuł? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz