środa, 31 sierpnia 2016

Atomówki 2.0. - czy warto było czekać?

     "Cukier, słodkości i różne śliczności(...)" - jeśli istniałaby inna sentencja, która byłaby w równym stopniu wryta w pamięć miażdżącej większości Zetów, to zdecydowanie bliżej mi do Umberto Eco, niż do wiewiórki, stukającej w losowe klawisze na dogorywającej swoich dni klawiaturze komputera. Atomówki, mające premierę w roku 1998, czyli osiemnastkowa popijawa jest już dla nich jedynie wspomnieniem, stały się absolutnym hitem stacji Cartoon Network, uzyskując status jednej z najbardziej flagowych produkcji kreskówkowego kanału Turnera obok m.in. Laboratorium Dextera, czy Johnny`ego Bravo. Oto okazało się, iż po niezwykle długiej nieobecności na antenie wracają z hukiem w nieco odświeżonej wersji. Jednak, czy w pełni oddaje ona klimat oryginalnych The Powerpuff Girls?
Ten kędzierzawy facio na zdjęciu to nikt inny jak Craig McCracken - twórca oryginalnych Atomówek oraz przecudownego Domu dla Zmyślonych Przyjaciół Pani Foster. Nie bierze on jednak udziału w produkcji nowej odsłony serialu o trzech dzielnych młodocianych superbohaterkach. Pod koniec pierwszej dekady XX wieku zdecydował się odejść z Cartoon Network* na rzecz Disneya, dla którego stworzył bardzo przyjemny W tę i nazad. Plotka, iż pracuję nad swoim pierwszym pełnometrażowym kinowym filmem została przez niego potwierdzona na Twitterze kilka miesięcy temu.

     Oczywiście, że nie. Wychodzę bowiem z założenia, iż nie to było celem stworzenia remake`u oryginalnych Atomówek.
Zapewne niektórzy z Was wiedzą, iż pierwowzorem Atomówek jest kilkuminutowe dzieło Craiga McCrackena pt. Whoopass Stew. Jak możecie się domyślić po tytule, Craig nie miał na celu stworzenia typowego serialu dla dzieci, lecz raczej niekonwencjonalnej parodii filmów superbohaterskich, przeznaczonej dla nieco starszych widzów.

      Kwestia tego, czy jest to serial udany pozostaje sporna. Faktu, iż w stosunku do oryginału doszło wiele zmian zdecydowanie kontrowersyjnym nazwać się nie da. Jednym z nich jest brak postaci Panny Sarah Belli, której na skutek ciężkiej, codziennej pracy u Burmistrza (on nadal w serialu jest - równie głupkowaty i sympatyczny, co w oryginale) nagromadziło się kilka tysięcy dni urlopu. (sic!) I zdecydowanie nie zanosi się, by z niego prędko wróciła. Twórcy wyszli z założenia, iż jej postać nie współgra z przekazem, jaki ma nieść ze sobą nowa seria, który to pomysł nie spotkał się zbyt przychylnymi opiniami odbiorców. Muszę powiedzieć, iż również znajduję się w tym oburzonym gronie - w starszych Powerpuffsach wielokrotnie udowadniała ona, iż dzięki swojej inteligencji oraz życiowej mądrości może być kolejnym, obok Profesora Atomusa, ważnym dla dziewczynek autorytetem. Ponadto, sporą zmianą jest zupełnie nowa obsada, wcielająca się w tytułowe Atomówki, zarówno w wersji oryginalnej, jak i zrealizowanej przez SDI Media Polska rodzimej wersji językowej, którą uważam za udaną, a w w oryginale nie dopatruję się zbytniego zgrzytu.


     Przy ocenie całokształtu serialu chciałbym podkreślić jedną istotną rzecz - zdecydowanie nie jest on utrzymany w formule, do której zostaliśmy przyzwyczajeni przez pozostałe świeże produkcje ze stajni Cartoona. Nie znaczy to, iż jest gorsza. Jednak nie wiem, czy jako Stary Zgred i Prawie-Zombiak mogę czuć się targetem nowych Atomówek. Odnoszę bowiem wrażenie, iż nie miał on za zadanie celować w żyjących nostalgią Dziadów z jedną nogą schowaną już w grobie**, a przedstawić stworzone dobry już kawał czasu temu postaci młodemu pokoleniu. Najnowszemu The Powerpuff Girls nie obca jest dynamika, czy osławione już żarty z memów. Odnoszę również wrażenie, iż same dziewczynki są ukazane jako już nieco starsze panienki niż w oryginale i, co uważam za bardzo duży plus, nabrały więcej charakteru - Bajka jest bardziej asertywna, Brawurka - pyskata i bezpośrednia, zaś cechy przywódcze Bójki zostały wyraźniej podkreślone. Kolejne epizody, pozbawione ciągłej linii fabularnej, są całkiem przyjemne w odbiorze, natomiast nie uważam, by niezwykle często zachwycały mnie szczególną błyskotliwością, czy nietuzinkowym pomysłem.

     Nowe Powerpuffsy to sympatyczne oglądadło. Wątpię jednak, iż zdoła sprawić, iż przeciętny odbiorca spędzi z nosem przy ekranie więcej niż parę godzin, a oglądanie powtórek może być w tym przypadku nużące. Zachęcam jednak do poświęcenia Atomówkom swojego czasu i przekonania się, czy taka formuła Wam pasuje!

Papatki, mokre gatki!
Imperator Groteskowiec
*Najprawdopodobniej nie spodobały mu się ich NIEKTÓRE POMYSŁY...

**Należy wyraźnie podkreślić, iż owa noga w znaczącym stopniu umożliwia wyjście z wyżej wymienionego gobu i spokojne obejrzenie serii, więc tak w sumie... Meh, łotewe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz