wtorek, 24 czerwca 2014

    Za pięćset lat to będzie bez znaczenia, czyli trochę o Fistaszkach

      W odległych czasach w Stanach Zjednoczonych, gdy do dyspozycji Amerykanów były jedynie trzy kanały telewizyjne, a o Internecie nawet się nie śniło, gazety codzienne cieszyły się dużo większą popularnością niż obecnie. Na smutnych, czarno-białych stronach obok nużących, obszernych artykułów można było znaleźć również krótkie, często czterokadrowe historyjki obrazkowe. Jedną z nich były Fistaszki.
Wszystkich fanów komiksu z pewnością ucieszy fakt, że Blue Sky Studios zapowiedziało powstanie filmu Peanuts. Będzie to wyśmienita forma uczczenia 65. urodzin stripu. Szkoda tylko, że premiera dopiero pod koniec 2015 roku
     Prawdopodobnie każdy jest w stanie rozpoznać sympatycznego beagle`a Snopy`ego, którego wizerunek często widnieje na wielu ubraniach, czy kobiecych akcesoriach. Jednak mało kto jest świadomy tego, że ten sarkastyczny, ale optymistycznie nastawiony do życia czworonóg jest bohaterem Fistaszków, gdyż przez PRLowską izolację polska wersja dotarła do nas z opóźnieniem. Wykreowaną przez Charlesa M. Schulza serię pasków komiksowych można bez wątpienia nazwać jednym z najważniejszych fenomenów kulturowych XX wieku. Ukazujące się przez niecałe pięćdziesiąt lat króciutkie dzieła ewoluując zdołały jednak zachować konsekwencję w prowadzeniu postaci. Dla samego Autora wieczny nieudacznik Charlie Brown, zrzędliwa Lucy, czy jej brat Linus byli niemal rodziną, więc starał się, jak najlepiej oddawać ich osobowości. Same paski nie są jedynie śmiesznymi historyjkami, a głupawe gagi występują w nich bardzo sporadycznie. Często mają naturę refleksyjną, komentują bieżące wydarzenia lub przybierają formę złotych sentencji życiowych. To właśnie ta powaga odróżnia Fistaszki od innych pasków – postaci są na tyle inteligentne, że można pokusić się o stwierdzenie, iż są to całkiem dorosłe dusze uwięzione w dziecięcych ciałach. Sam Umberto Eco docenił serię, mówiąc o niej: „Świat Fistaszków to mikrokosmos, mała komedia ludzka zarówno dla czytelnika naiwnego, jak i wyrobionego”. Sentencja ta jest najlepszym świadectwem wartości tych pasków.
Pierwowzór Snoopy`ego niczym się nie różnił od przeciętnego czworonoga - dopiero na przestrzeni lat postać zaczęła nabierać charakteru.
    Obecnie Nasza Księgarnia w Polsce wydaje tomiki Fistaszki Zebrane  Teksty w tłumaczeniu Michała Rusinka  zostały ułożone chronologicznie  i  poprzedzone przedmową napisaną przez m.in. Wojciecha Birka i Michała Ogórka.
Fistaszki Zebrane są, rzecz jasna, polską wersją The Conplete Peanuts.  Są to zbiory ułożonych chronologicznie pasków.

     Osobiście posiadam na razie dwa tomiki, ale jakość komiksów oraz ładne wydania zachęciły mnie do zebrania całej kolekcji. Serdecznie ją Wam polecam, gwarantuję, że także wciągnie Was ten świat, nawet jeśli nie jesteście zagorzałymi entuzjastami komiksów.
Trzymajcie się!

sobota, 14 czerwca 2014

Pokuszę się o  stwierdzenie, że Uncle Grandpa to wzorcowy odmóżdżacz. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

     Cartoon Network już dawno zdążyło odbić się od dna, które osiągnęło pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Jednak wielcy Internetowi znawcy i samozwańczy eksperci od animacji po obejrzeniu tej jednej z najnowszych animowanych komedii ponownie zaczynają zwiastować koniec kultowej, kreskówkowej stacji ze stajni Turnera. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?

Ach, szkoda, że nie żyjemy w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to dzieciaki wychowywały się na pozbawionych podtekstów, politycznie poprawnych kreskówkach pokroju Rena i Stimpy`ego, prawda? Chociaż, chwileczkę!
    Absolutnie nie. Pod warunkiem jednak, że jesteśmy wyzbyci uprzedzeń do niekonwencjonalnego humoru i otwarci na to, co nowe. No, może nie do końca nowe, bo przecież sam Twórca Pete Browngardt przyznaje, że czerpie inspirację m.in. z dzieł Texa Avery`ego, czy kultowego magazynu MAD. Czuć więc tę beztroską, niezobowiązującą kreskówkowość, charakterystyczną dla animacji z okresu Złotej Ery Hollywood. Bohaterowie, którzy szerokim łukiem starają się omijać działanie praw fizyki są świadomi swojej fikcyjności, a co za tym idzie mogą sobie pozwolić na subtelne burzenie czwartej ściany.


Pilot Uncle Grandpa został stworzony w roku 2008 w ramach projektu Cartoonstitute. Okazał się suckesem, więc Pete Browngardt dostał możliwość stworzenia serialu. Twórca jednak wolał poświęcić kreskówkę wychodzącym z toalety potoworom, które możemy zauważyć w pilocie - tak powstało nieemitowane w Polsce Secret Mountain Fort Awesome.
     Przechodząc do samej fabuły serii, nie jest ona skomplikowana, ale uważam ją za pomysłową. Tytułowy bohater, będący magicznym wujkiem i dziadkiem wszystkich żywych stworzeń na Ziemi pomaga swoim stryjecznym wnukom stawić czoła różnym problemom. Oczywiście żaden porządny animowany protagonista nie obędzie się bez grupki dziwacznych przyjaciół - Wujkowi towarzyszy egocentryczny, chodzący kawałek pizzy w okularach przeciwsłonecznych Steve, znudzony życiem (bo jak tu być ciekawym świata, gdy się żyje na tym łez padole przez ponad milion lat) dinozaur Gus oraz moja faworytka, inspirowana Nyan Catem Wielka Realistyczna Latająca Tygrysica. Na uwagę zasługuje również sama forma serialu, która kojarzy się przede wszystkim z kreskówkami z lat 90. – jeden pełny epizod składa się z segmentów – jest to zazwyczaj trwająca około ośmiu minut główna historia, kilkusekundowe gagi, pełniące rolę przerywników oraz szort z drugoplanowymi bohaterami w roli głównej. Sam humor, pomimo, że opiera się głównie na żartach wizualnych potrafi być błyskotliwy, a sposób bycia postaci z pewnością sprawi, że przez większość czasu oglądania będziecie mieć banana na twarzy. Przeciwnicy tej kreskówki, porównując ją z innymi produkcjami CN – Adventure Time oraz Regular Show zarzucają jej brak dojrzałości. Musimy jednak pamiętać, że te seriale prezentują zupełnie odrębny gatunek – Uncle Grandpa zachowuje bardzo cartoonową formę, ma za zadanie przede wszystkim bawić, podczas, gdy AT i RS są bardziej zbliżone do czegoś w rodzaju animowanych sitcomów dla starszej widowni niż typowych kreskówek.

Twórca serialu Pete Grownbadt przyznaje, że postać Wujcia wzorowana jest na ojcu, rodzinie oraz przyjaciołach jego rodziców, z którymi spędzał dużo czasu i których zwykł nazywać "wujkami"
     Od strony wizualnej seria prezentuje się wyśmienicie – kolorowa grafika doskonale oddaje zwariowany i przewrotny humor serialu, nie emanując przy tym przesadną cukierkowością.  Całości smaku dodaje nostalgiczna, ośmiobitowa muzyka, przywodząca na myśl najwcześniejsze gry video. Na duży plus zasługuje także wpadająca w ucho piosenka tytułowa, będąca głównym motywem muzycznym kreskówki.

Najbardziej bawi mnie sposób parkowania kampera przez Wujaszka. Pamiętajcie, drodzy czytelnicy, ilekroć usłyszycie straszny huk to najprawdopodobniej nie apokalipsa. Po prostu odwiedził Was cioteczny wujek... niszcząc przy okazji połowę Waszego domu.
     Moje odczucia w stosunku do polskiej wersji serialu są całkiem pozytywne. W rolę tytułowego Wujka wciela się prawdziwy profesjonalista, najbardziej znany z roli Kubusiowego Tygrysa Grzegorz Pawlak. Osobiście nie przypadło mi jednak do gustu spolszczenie imion. W przypadku Uncle Grandpa dosłowne tłumaczenie byłoby bezsensowne, więc tłumacze zastosowali mały trik i wybrnęli z sytuacji Wujciem Dobrą Radą. Uważam jednak, że Pan Gustaw, czy (o zgrozo!) Stefek Pizza mogli spokojnie pozostać po prostu Gusem i Stevem, gdyż obecnie dzieciaki są dość zaznajomione z zagranicznymi imionami. Samego dubbingu nie musicie się jednak obawiać, więc nie drżyjcie z przerażenia, gdy przez przypadek natraficie na Wujcia, skacząc po kanałach. A gdy już natraficie, to najlepiej zaczekajcie, a gwarantuję Wam, że po ujrzeniu napisów zapragniecie więcej.

Trzymajcie się i do zobaczenia   

sobota, 7 czerwca 2014

Witajcie! Welcome! Salut! Benvenuto! Bem-vindo! 歡迎!

     Gratuluję wszystkim ludziom (i nie tylko, jestem otwarty na kontakty z obcymi cywilizacjami), którym udało się dotrzeć na te osobliwe przedmieścia Internetu. Poważnie! Najchętniej nagrodziłbym Was wszystkich złotymi pucharami i medalami, ale do tego celu potrzebowałbym Waszych danych osobowych, a przecież podawanie poufnych informacji podejrzanemu typkowi z Internetu nie byłoby zbyt mądrym posunięciem. Na pewno nieco bezpieczniejszym niż skok na główkę z iglicy Pałacu Kultury, ale i tak dość ryzykownym.

     Przechodząc do sedna, chciałbym Was z przykrością poinformować, że na tym blogu nie znajdziecie ponętnych sesji zdjęciowych mojego śniadania, pseudomądrości życiowych, czy wypocin dotyczących problemów egzystencjalnych trzynastolatków. Chciałbym się teraz pożegnać z tą zawiedzioną częścią z Was, która w tym momencie zaprzestaje czytania, po czym wyrzuca laptopa przez okno (jeżeli jeden z nich spadnie Wam kiedyś na głowę, możecie mnie słusznie obarczyć winą za spowodowanie wypadku). Ze wszystkimi pozostałymi chciałbym przybić wirtualnego hajfajfa i serdecznie zaprosić do lektury recenzji, a także komiksów, które będę starał się w miarę regularnie, ale bez określonych terminów zamieszczać na łamach Madness&Grotesque. Nie ukrywam, że tematyka bloga w największym stopniu zainteresuje zafascynowanych światem komiksów, gier oraz animacji nerdów i geeków, ale skoro dotarliście już do tego zdania, to z pewnością również znajdziecie coś dla siebie.

     Wstęga już przecięta, więc czas na pierwszą publikację stripu, opowiadającego o 53-letniej szalonej nauczycielce Angelinie Angel oraz jej uczniach - rozpieszczonym Fredzie, neurotyku Jessie i ekscentrycznym Elfiku. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że kobieciny poszukuję dziwaczny kosiarz Czarna Trzynastka, a sami bohaterowie żyją w niedokolorowanym świecie, w którym niespotykane zjawiska są na porządku dziennym.
A może wolelibyście Elizę? :P


Trzymajcie się i do szybkiego zobaczenia!