niedziela, 21 września 2014

We are the Crystal Gems - Recenzja Steven Universe

     Nie oszukujmy się, świat animacji jest zdominowany przez mężczyzn. Większość najsłynniejszych i najbardziej cenionych kreskówek wychodzi spod ręki panów. Czy więc w tej zawładniętej przez testosteron znajdzie się miejsce także dla płci pięknej?
Ze świecą szukać osoby, która nie zgodziłaby się ze stwierdzeniem, że Rebeccę Sugar można nazwać Żelazną Damą animacji.
     Okazuje się, że tak. Przykładem może być nie tylko gromadzący ogromny fandom serial Lauren Faust My Little Pony Friendship is Magic, ale też jedna z najnowszych oryginalnych produkcji Cartoon Network autorstwa słynnej Adventure Time`owej storyboarderki Rebecci Sugar - Steven Universe. Głównym bohaterem tegoż dzieła jest nieco niezdarny, aczkolwiek nie dający się nie lubić szczupły inaczej Steven. Wraz z wiecznie opanowaną Granat, mającą łeb na karku Perłą oraz zawadiacką Ametyst wchodzi w skład Kryształowych Klejnotów, których celem jest ochrona świata. Zagwozdkę, dlaczego Steven jest jedynym męskim członkiem w zespole tłumaczy fakt odziedziczenia przez chłopaka magicznego Klejnotu, który wcześniej posiadała jego mama.

Fakt, że Steven Universe jest pierwszym serialem Cartoon Network stworzonym przez kobietę robi furorę w mediach. Świadczą o tym m.in. artykuły na portalu Newsweeka, czy NaTemat.pl
     Każdy jedenastominutowy epizod jest odrębną, zamkniętą historią przygodową, więc nie ma potrzeby oglądania odcinków chronologicznie. Smaczku dodaje ładny, aczkolwiek nieco uproszczony w stosunku do oryginalnego pilota design postaci oraz uwielbiane przez wszystkich Rebeccowe piosenki, w szczególności klimatyczny i w pełni oddający ducha serialu utwór tytułowy. Myślę, że jak dotąd moim ulubionym odcinkiem mogę nazwać Frybo, który bardzo dobrze ukazuje relacje ojca z synem. Ponadto, ma u mnie duży plus za character development postaci.
Wiele osób pokłada w serialu nadzieję powtórzenia sukcesu Adventure Time.
     Nie jest to jednak serial bez wad. Osobiście brakuje mi w nim dynamiki, co może tłumaczyć fakt, że jestem nadto przyzwyczajony do obecnego stylu fabularnego seriali animowanych, który ma tendencję do ukazywania rozwoju wydarzeń z prędkością światłą. Steven pod tym względem jest nieco w tyle, pozwala na stosunkowo wolny przebieg akcji, co po dłuższym obcowaniu z serią zaczyna nużyć. Ponadto, byłbym bardziej usatysfakcjonowany, gdyby kreskówka mogła ukazywać więcej swojej komediowej strony, choć być może w zamyśle miała być typowo przygodowa. 
Nie da się niestety ukryć kontrastu pomiędzy stosunkowo zaawansowanym stylem pilota Steven Universe a minimalizmem obecnym w serialu.
     Polska wersja językowa prezentuje się moim zdaniem wyśmienicie. Uważam, że Maciej Falana świetnie wczuwa się w rolę Stevena, a jego brymienie bardzo dobrze oddaje charakter postaci. Głosy pozostałych Klejnotów również stoją na bardzo wysokim poziomie, jednak uważam, że na szczególne wyróżnienie zasługuje pani Brygida Turowska w roli Ametzst, która chyba przywykła już do wcielania się w postacie z charakterkiem. Gwarantuję Wam, że po obejrzeniu paru odcinków wciągniecie się w świat tej, może nie idealnej, ale na pewno bardzo dobrej i godnej polecenia kreskówki.

Niech blask Klejnotów będzie z Wami!