sobota, 4 marca 2017

Rysownik Indagowany, czyli kilka słów od Marka "Pana Rysownika" Pawelczyka

     Doczekaliście się! Dzisiaj wyjątkowo, po raz pierwszy od ponad dwóch lat istnienia tego bloga wstawię dobry tekst. Bo jak ma nie być dobry, gdy jest to niedługi wywiad z O TAAAAAKIIIIIIIM gościem z TAAAAAAAKĄĄĄĄĄ długą, majestatyczną brodą! :0 Automatycznie odwalił większość roboty za mnie, czyli dzięki Bogu nie muszę Was katować moim grafomańskim słowotokiem. Przed Państwem Marek Pawelczyk, czyli Pan Rysownik, któremu życzę wszystkiego najbrodatszego z okazji dzisiejszych urodzin :>

MAREK PAWELCZYK - W Internecie znany pod pseudonimem Pan Rysownik. Z wykształcenia jest pedagogiem oraz socjologiem, z zawodu specjalistą od mediów społecznościowych, a z zamiłowania zaś rysownikiem. Współpracował m.in. z serwisem Wiedza Bezużyteczna oraz z Cartoon Network, przy realizacji projektu Studio Wyobraźni.
Imperator Groteskowiec: Jakim typem osoby byłeś w liceum? Bliżej było Ci do skrytego w sobie nerda, czy nie raz brylowałeś na parkiecie?
Pan Rysownik: Oj, zdecydowanie byłem typowym nerdem. Ogrywałem mocno papierowe gry RPG, całe dnie spędzałem na czytaniu książek i komiksów oraz ewentualnym rysowaniu. Można powiedzieć, że brylowanie na parkiecie było ostatnim co siedziało mi w głowie. <śmiech>

IG: Kiedy zaczynałeś swoją przygodę z rysunkiem? Czy opanowanie go na bardzo wysokim poziomie ułatwiały Ci wrodzone predyspozycje, czy w Twoim przypadku była to kwestia długiego i żmudnego ćwiczenia?
PG: Wiesz, z rysowaniem zaczyna każdy w młodym wieku. Po prostu część gubi to zainteresowanie z czasem, a inni postanawiają dalej to rozwijać. Ja... raczej pogubiłem się ze swoim zamiłowaniem do rysunku. Do około 21 roku życia byłem naprawdę słaby w rysowaniu, wiele utalentowanych osób z końca podstawówki i początku gimnazjum rysuje całe mile lepiej niż ja wtedy. Bo nigdy nie byłem utalentowany w tej kwestii, po prostu. Jestem chyba niezłym przykładem tego, że wszystkiego można się nauczyć, a talent to tylko drobny plus na starcie. Po dziś dzień spędzam długie godziny na podglądaniu zdjęć czy rysunków innych artystów, aby zrozumieć dlaczego podjęli konkretne wybory przy cieniowaniu postaci, czy jak działa prezentowanie emocji w japońskich komiksach. W tym chyba siedzi cała zabawa.


IG: Jesteś absolwentem Socjologii oraz Pedagogiki na Uniwersytecie Szczecińskim - czy umiejętności oraz wiedza, zdobyte na studiach przydają Ci się w pracy?
PG: To trochę skomplikowane pytanie. Jako Pedagog, bardzo chciałem pracować z dziećmi specjalnymi, tymi obdarzonymi umiejętnościami rozumienia pewnych rzeczy wykraczającymi poza ich grupę wiekową. Przykładem niech będzie chłopiec z którym pracowałem, który w drugiej klasie szkoły podstawowej był z matematyki na poziomie drugiej gimnazjum. Problem w tym, że nikt w naszym kraju nie finansuje pomocy dla takich dzieci, więc musiałem porzucić tę ścieżkę. Skierowałem więc swój wzrok ku mediom społecznościowym, zostając magistrem Socjologii. Tutaj poszło lepiej, dzięki znajomości narzędzi i tego jakie memy młodzi łykają, agencje były chętne do oferowania mi posady Specjalisty ds. Mediów Społecznościowych i Marketingu. Zapewne jednak myślałeś, że moja praca ściślej związana jest z rysunkiem, ale... z zarabianiem z samego rysunku jest bardzo ciężko w naszym kraju. Niewiele firm potrzebuje rysowników, wiele stawia na grafików - a raczej nie byłem wielkim fanem sklejania ulotek i bannerów całymi dniami. Dlatego póki co można powiedzieć, że chyba nie, studia nie pomogły mi w pracy, którą kocham najbardziej - pomogły jednak znaleźć inną, a media społecznościowe nie są takie złe. <śmiech>


IG: Zdarzyło Ci się nawiązać współpracę m.in. z Wiedzą Bezużyteczną. Czy mógłbyś opisać, na czym dokładnie ona polegała?
PG: W Wiedzy Bezużytecznej zacząłem swoją pracę, gdy Dawid dopiero otwierał biuro w Krakowie i kompletował zespół. Pomagałem tam w stworzeniu serwisu popularnonaukowego Wiedzoholik, pisaniu artykułów i zarządzaniu społecznością na tym serwisie, jak i łapaniu ciekawych okazji. Jedną z nich była nasza współpraca z Woodstockiem, w ramach której stworzyłem odpowiednią podstronę i zamieszczałem związane z Festiwalem ciekawostki podczas jego trwania. Później zostałem już tylko, żeby stworzyć ilustracje do książki Wiedza Bezużyteczna, po czym kontrakt został skończony, a ja poszedłem szukać szczęścia dalej. <śmiech>


IG: Co radziłbyś młodym ludziom, których twarz przyozdabia wyimaginowana broda Pana Rysownika, chcącym złączyć swoją przyszłość z pracą w social media?
PG: Oho, to chyba moje ulubione pytanie. Wielu młodych, w tym Brodaczy, nie zdaje sobie sprawy jak interesującym i bogatym tematem jest praca w mediach społecznościowych. Zawsze potrzebne są młode i utalentowane osoby, gotowe do żonglowania różnymi tematami, załatwiania klientów i wymyślania ciekawych kampanii reklamowych. Podobają Ci się zabawne obrazki wrzucane przez polski Media Markt na Fejsie? Podziękuj agencji, którą wynajęli do tego i która wpadła na pomysł reklamowania sieci w ten sposób. Nawet Polski Bus czy Biedronka to zagraniczne firmy, które dzięki poradom specjalistów, odpowiednio się "spolszczyły", aby lepiej dotrzeć do klientów. Zacznij powoli, od otwarcia swojego bloga, z profilem na Fejsie - testuj funkcje umieszczania reklam, jak działają zasięgi, poczytaj o tym trochę. Jeżeli będziesz odnosić sukcesy na własną rękę - agencje wezmą to jako najlepszy dowód Twojego obycia w mediach społecznościowych i chętnie zaproponują posadę na start. Jednak znajomość podstaw programów graficznych czy języka angielskiego to absolutna podstawa!


Jeszcze raz bardzo dziękuję Markowi za poświęcony czas, a Was proszę, byście modlili się, Aby nie był to ostatni Supergość, który się na takowy zgodził. W przeciwnym wypadku mogę zaoferować Wam jedynie moje wypociny!

Brodatego samego wszystkiego,
Gryzipiórek Groteskowiec