sobota, 14 czerwca 2014

Pokuszę się o  stwierdzenie, że Uncle Grandpa to wzorcowy odmóżdżacz. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

     Cartoon Network już dawno zdążyło odbić się od dna, które osiągnęło pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Jednak wielcy Internetowi znawcy i samozwańczy eksperci od animacji po obejrzeniu tej jednej z najnowszych animowanych komedii ponownie zaczynają zwiastować koniec kultowej, kreskówkowej stacji ze stajni Turnera. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?

Ach, szkoda, że nie żyjemy w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to dzieciaki wychowywały się na pozbawionych podtekstów, politycznie poprawnych kreskówkach pokroju Rena i Stimpy`ego, prawda? Chociaż, chwileczkę!
    Absolutnie nie. Pod warunkiem jednak, że jesteśmy wyzbyci uprzedzeń do niekonwencjonalnego humoru i otwarci na to, co nowe. No, może nie do końca nowe, bo przecież sam Twórca Pete Browngardt przyznaje, że czerpie inspirację m.in. z dzieł Texa Avery`ego, czy kultowego magazynu MAD. Czuć więc tę beztroską, niezobowiązującą kreskówkowość, charakterystyczną dla animacji z okresu Złotej Ery Hollywood. Bohaterowie, którzy szerokim łukiem starają się omijać działanie praw fizyki są świadomi swojej fikcyjności, a co za tym idzie mogą sobie pozwolić na subtelne burzenie czwartej ściany.


Pilot Uncle Grandpa został stworzony w roku 2008 w ramach projektu Cartoonstitute. Okazał się suckesem, więc Pete Browngardt dostał możliwość stworzenia serialu. Twórca jednak wolał poświęcić kreskówkę wychodzącym z toalety potoworom, które możemy zauważyć w pilocie - tak powstało nieemitowane w Polsce Secret Mountain Fort Awesome.
     Przechodząc do samej fabuły serii, nie jest ona skomplikowana, ale uważam ją za pomysłową. Tytułowy bohater, będący magicznym wujkiem i dziadkiem wszystkich żywych stworzeń na Ziemi pomaga swoim stryjecznym wnukom stawić czoła różnym problemom. Oczywiście żaden porządny animowany protagonista nie obędzie się bez grupki dziwacznych przyjaciół - Wujkowi towarzyszy egocentryczny, chodzący kawałek pizzy w okularach przeciwsłonecznych Steve, znudzony życiem (bo jak tu być ciekawym świata, gdy się żyje na tym łez padole przez ponad milion lat) dinozaur Gus oraz moja faworytka, inspirowana Nyan Catem Wielka Realistyczna Latająca Tygrysica. Na uwagę zasługuje również sama forma serialu, która kojarzy się przede wszystkim z kreskówkami z lat 90. – jeden pełny epizod składa się z segmentów – jest to zazwyczaj trwająca około ośmiu minut główna historia, kilkusekundowe gagi, pełniące rolę przerywników oraz szort z drugoplanowymi bohaterami w roli głównej. Sam humor, pomimo, że opiera się głównie na żartach wizualnych potrafi być błyskotliwy, a sposób bycia postaci z pewnością sprawi, że przez większość czasu oglądania będziecie mieć banana na twarzy. Przeciwnicy tej kreskówki, porównując ją z innymi produkcjami CN – Adventure Time oraz Regular Show zarzucają jej brak dojrzałości. Musimy jednak pamiętać, że te seriale prezentują zupełnie odrębny gatunek – Uncle Grandpa zachowuje bardzo cartoonową formę, ma za zadanie przede wszystkim bawić, podczas, gdy AT i RS są bardziej zbliżone do czegoś w rodzaju animowanych sitcomów dla starszej widowni niż typowych kreskówek.

Twórca serialu Pete Grownbadt przyznaje, że postać Wujcia wzorowana jest na ojcu, rodzinie oraz przyjaciołach jego rodziców, z którymi spędzał dużo czasu i których zwykł nazywać "wujkami"
     Od strony wizualnej seria prezentuje się wyśmienicie – kolorowa grafika doskonale oddaje zwariowany i przewrotny humor serialu, nie emanując przy tym przesadną cukierkowością.  Całości smaku dodaje nostalgiczna, ośmiobitowa muzyka, przywodząca na myśl najwcześniejsze gry video. Na duży plus zasługuje także wpadająca w ucho piosenka tytułowa, będąca głównym motywem muzycznym kreskówki.

Najbardziej bawi mnie sposób parkowania kampera przez Wujaszka. Pamiętajcie, drodzy czytelnicy, ilekroć usłyszycie straszny huk to najprawdopodobniej nie apokalipsa. Po prostu odwiedził Was cioteczny wujek... niszcząc przy okazji połowę Waszego domu.
     Moje odczucia w stosunku do polskiej wersji serialu są całkiem pozytywne. W rolę tytułowego Wujka wciela się prawdziwy profesjonalista, najbardziej znany z roli Kubusiowego Tygrysa Grzegorz Pawlak. Osobiście nie przypadło mi jednak do gustu spolszczenie imion. W przypadku Uncle Grandpa dosłowne tłumaczenie byłoby bezsensowne, więc tłumacze zastosowali mały trik i wybrnęli z sytuacji Wujciem Dobrą Radą. Uważam jednak, że Pan Gustaw, czy (o zgrozo!) Stefek Pizza mogli spokojnie pozostać po prostu Gusem i Stevem, gdyż obecnie dzieciaki są dość zaznajomione z zagranicznymi imionami. Samego dubbingu nie musicie się jednak obawiać, więc nie drżyjcie z przerażenia, gdy przez przypadek natraficie na Wujcia, skacząc po kanałach. A gdy już natraficie, to najlepiej zaczekajcie, a gwarantuję Wam, że po ujrzeniu napisów zapragniecie więcej.

Trzymajcie się i do zobaczenia   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz